Weronika postanawia umrzeć - w nowej odsłonie Podręcznik wojownika światła - w nowej odsłonie Alchemik
Od 25 lat w Polsce. Niezmiennie inspiruje. Alchemik w nowej odsłonie.
Alchemik
w nowej szacie graficznej autorstwa Cataliny Estrady
Alchemik Alchemik - edycja limitowana Alef Brida Czarownica z Portobello Demon i panna Prym Hipis Jedenaście minut Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam Piąta góra Podręcznik wojownika światła Szpieg Walkirie Weronika postanawia umrzeć Weronika postanawia umrzeć - edycja filmowa Zahir Zdrada Zwycięzca jest sam Spokój. Kalendarz 2024 Siła. Kalendarz 2023 Prostota. Kalendarz 2022 Spotkania. Kalendarz 2021 Sekrety. Kalendarz 2020 Droga. Kalendarz 2019 Wolność. Kalendarz 2018 Przyjaźń. Kalendarz 2017 Odwaga. Kalendarz 2016 Alchemia. Kalendarz 2015 Dzielenie się. Kalendarz 2014 Alchemia "Alchemika" Czarodziej. Biografia Paulo Coelho Prorok. Listy miłosne Proroka Zwierzenia pielgrzyma

Paulo Coelho "Jedenaście minut"

Jak to się stało, że napisałem Jedenaście minut Paulo Coelho

Od kiedy powstała literatura, pisarze całego świata piszą o seksie. Od Egiptu przez Grecję po Japonię, seks jest jedną z ważniejszych rzeczy w naszym życiu. Mimo że opublikowano na ten temat tysiące książek, nadal niewiele z tego rozumiemy i szczerze mówiąc nie mam pewności, czy Jedenaście minut coś tu zmieni. Gdy bowiem idzie o seksualność, prawdziwym zwycięstwem byłoby zerwanie z kłamstwami, którymi jesteśmy nafaszerowani. A to może się stać dopiero wtedy, gdy odważymy się podjąć próbę - być może nieudaną - powiedzenia prawdy o tym, co czujemy. Nam, mężczyznom brakuje odwagi, by powiedzieć kobiecie: naucz mnie swojego ciała. Kobiety też nigdy do nas nie mówią: naucz się mnie i mojego ciała. Ograniczamy się do prymitywnych odruchów przetrwania gatunku; do udawania, że możemy otwarcie rozmawiać na ten temat przy stoliku w restauracji, tylko po to, aby w czterech ścianach naszego pokoju odkryć, że jesteśmy przerażonymi i zagubionymi zwierzątkami. To, co powinno być chwilą magiczną staje się aktem samooskarżenia, któremu towarzyszy poczucie, że nie spełniliśmy oczekiwań drugiej osoby. Zapominamy, że to jedna z niewielu sytuacji w naszym życiu, w których słowo “oczekiwanie” powinno być zabronione.

W moim własnym życiu seks przyjmował wiele różnych i wzajemnie sprzecznych form. Urodziłem się w epoce konserwatywnej, w której dziewictwo było najważniejszą cnotą każdej uczciwej, młodej kobiety. Byłem świadkiem pojawienia się pigułki antykoncepcyjnej i antybiotyków - dwóch nowinek, bez których nie mogłaby nastąpić rewolucja seksualna. Zanurzyłem się z entuzjazmem w erę hipisowską, podczas której wpadliśmy w drugą skrajność: wolna miłość uprawiana na koncertach rockowych. Dziś żyję w epoce półkonserwatywnej, półliberalnej, epoce znaczonej nowymi chorobami odpornymi na wszelkie antybiotyki, w czasach, gdy nikt z nas nie wie dokładnie, dokąd zmierza.

Żyjemy w świecie standardowych zachowań: istnieją standardy piękna, jakości, inteligencji i skuteczności. Wierzymy, że istnieje idealny model życia, i że działając zgodnie z tym modelem, będziemy bezpieczni. Dlatego istnieje też wzorzec seksualny oparty w gruncie rzeczy na szeregu kłamstw: orgazm pochwowy, męskość ponad wszystko, lepiej udawać niż rozczarować, itd. Dla tysięcy ludzi bezpośrednią konsekwencją tej postawy jest poczucie frustracji, nieszczęścia i winy.

Rolą pisarza jest w pewnym stopniu refleksja nad własnym życiem. Napisanie książki o seksualności stało się dla mnie bardzo istotne. Na początku sądziłem, że można się za to zabrać, opisując idealny związek między dwojgiem ludzi. Pomimo wielu prób podejścia do tematu, istota sprawy pozostawała nieuchwytna. Dopiero kiedy spotkałem prostytutkę, której losy mogły stać się nicią przewodnią tej powieści, uświadomiłem sobie, dlaczego nie mogłem do tej pory napisać tej historii: aby pisać o wysublimowanym seksie, trzeba zacząć od tego, od czego wszyscy zaczynamy: od strachu, że się nie uda.

Jedenaście minut nie jest podręcznikiem czy traktatem o mężczyźnie i kobiecie, stojących przed nieznanym światem doznań seksualnych dwojga ludzi. To raczej analiza mojej własnej drogi, choć pozbawiona jakichkolwiek sądów. Zajęło mi sporo czasu, by nauczyć się, że spotkanie dwóch ciał to coś więcej niż reakcja na pewne bodźce fizyczne czy instynkt przetrwania gatunku. Prawda polega na tym, że niesie ono ze sobą całe dziedzictwo kulturowe rodzaju ludzkiego.

Seks jest jednym z obszarów naszego życia, w którym kłamstwo uchodzi za normę. Kłamiemy, by sprawić przyjemność drugiej osobie, nie uświadamiając sobie, że to kłamstwo może zainfekować wszystko co ważne. Zapominamy, że seks jest przejawem energii duchowej zwanej miłością.

Bardzo trudno wcielać tę myśl w życie, ale musimy próbować. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że podczas aktu seksualnego współdziałają ze sobą dwa przeciwne stany: rozluźnienie i napięcie. Jak je ze sobą pogodzić? To bardzo proste - przestańmy bać się błędów. Jeśli wyruszymy na poszukiwanie przyjemności całym sercem, bez hipokryzji - stopniowo poczujemy jak ciało napina się niczym cięciwa łuku, podczas gdy umysł rozluźnia się jak strzała, która ma zostać wypuszczona z rąk łucznika. Mózg przestaje kontrolować ten proces, którym steruje serce. A serce korzysta z wszystkich pięciu zmysłów, aby objawić się drugiej osobie: dotyk, zapach, wzrok, słuch i smak, są zaangażowane jak przy religijnej ekstazie. Dziwne, że w przypadku większości przeżyć seksualnych ludzie używają jedynie dotyku i wzroku, przez co zmniejszają to poczucie pełni.

Jeśli oddasz się całkowicie, uda ci się przełamać wszelkie psychiczne blokady, nawet te najtrudniejsze do pokonania u swojego partnera, ponieważ w akcie oddania zawiera się wyznanie: ufam ci. W tym momencie do głosu dochodzi prawdziwa energia seksualna. Energia istniejąca nie tylko w obszarach, które nazywamy sferami erogennymi. Ona rozchodzi się po całym ciele, dociera do każdego włosa i poru skóry. Każdy milimetr ciała emanuje wtedy innym światłem, rozpoznawanym i pochłanianym przez drugie ciało.

Kiedy do tego dochodzi, zostajemy jakby wciągnięci w odwieczny rytuał, dający nam możliwość transformacji. Każdy rytuał, niezależnie od religii, wymaga od uczestnika gotowości nowej percepcji świata. I właśnie ta gotowość nadaje rytuałowi znaczenie.

Wszystko to może się wydawać nadmiernie skomplikowane, ale jest znacznie mniej skomplikowane niż dzisiejszy sposób traktowania seksu jako aktu czysto mechanicznego, wytwarzającego napięcie podczas stosunku i uczucie pustki po nim. Musimy sobie uświadomić, że kiedy dwa ciała się spotykają, wkraczają wspólnie na drogę w nieznane. Uczynienie z tego całkowicie banalnego doświadczenia, oznacza utratę całego cudu tej przygody.

Ale tego wszystkiego nie można się nauczyć z książki, która może jedynie przybliżyć czytelnikowi doświadczenia i poglądy autora. Seks oznacza przede wszystkim odwagę doświadczania swoich własnych paradoksów, swojej własnej indywidualności, swojej chęci poddania się. Po to właśnie napisałem Jedenaście minut, aby przekonać się, czy na tym etapie mojego życia w wieku 55 lat mam jeszcze odwagę nauczyć się tego wszystkiego, co w tej dziedzinie podsuwa mi życie.

 

Jedenaście minut - powrót do opisu książki